Piękne, gęste, kuliste, a przede wszystkim mlądzkie sadzonki nabyliśmy po sąsiedzku w Izerskiej Lawendzie. To jedne z ostatnich okazów ogrodnika pana Tomasza Pawlaka, który swoją pasją do lawendy rozsławił Mlądz. Wystarczy spojrzeć na tablice herbowe 🙂 do wsi i wszystko jasne. Lawenda i młyny. Szkoda, że tradycja uprawy lawendy w Mlądzu jest już przeszłością. Pan Tomasz zmarł po długiej chorobie jesienią ubiegłego roku. Do sadzenia podeszliśmy bardzo emocjonalnie. Pani Dorota przekazała nam kilka rad. Zadbaliśmy o odpowiednią niezbyt żyzną glebę i osłonięte od wiatru miejsce, chociaż z tym łatwo nie było. Znów pogrzebaliśmy w kamieniach, bo trzeba było zrobić głębokie niecki. Wyglądają pięknie. Jeszcze nie kwitną, a już pachną. Będziemy tu mieć troszkę południowych klimatów przywołujących wspomnienia pól lawendy na Hvarze, które mijaliśmy każdego ranka pedałując na kawkę do Starego Gradu. A przede wszystkim będziemy pamiętać o Panu Tomaszu, choć nie zdążyliśmy Go poznać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Takiej zimy się nie spodziewaliśmy
Niedziela miała być niespieszna. Może spacer do lipy albo na Kufel. Zdarzyło się zupełnie odwrotnie. Od samego rana gdy tylko wyszło słońce,...
-
Kolorowe szmatki, tasiemki, sznurki,wstążki, worek guzików- to skarby, które wykładałam z pudełka po butach na kuchenny stół. Miałam trzy ...
-
Do wyjazdu przygotowywaliśmy się cały tydzień. Dwa dni zajęło malowanie starych, szkolnych krzeseł, które w tamtym roku podarował nam Adam ...
-
Dziś kończy się nasz pobyt w domku na Starych Żarnach. W spokoju wypiliśmy kawkę z widokiem, wsłuchaliśmy się w ciszę zakłócaną jedynie ś...