dolnośląskim blogu i przygotował trasy tak, aby w dwa dni zobaczyć to, co najpiękniejsze. Pogoda w drodze łzawa aż do Liberca. Potem zrobiło się cieplej i jaśniej na tyle, że można było oglądać "rajskie jabłuszka" w różnej postaci. Do domku "W Połowie Górki" dotarliśmy przed południem. Kawa. Coś na ząb i zaczęliśmy przygodę. Cel: Prachowskie Skały i Jiczyn.
Auto zaparkowaliśmy na płatnym parkingu. 100 koron zapłaciliśmy za wejście i tyleż wcześniej za postój, zaopatrzyliśmy się w mapkę ze szlakami poprowadzonymi przez skały i
ruszyliśmy w drogę, nie korzystając z
dobrodziejstw gastronomicznych, do których zachęcały wpisujące się w
malownicze otoczenie lokale, ale zakup magnesika na lodówkę to i owszem.
Już początek trasy zdumiewał kolosalnymi rozmiarami piaskowców i ich niesamowitą rzeźbą. Nie spodziewaliśmy się takich wrażeń. Postanowiliśmy przejść dwa szlaki- żółty (pętla mała) i zielony (pętla duża), aby zobaczyć jak najwięcej. Co kilkaset, a czasami kilkadziesiąt metrów - schodów wydrążonych w skale wchodziliśmy na vyhlidki (punkty widokowe) na kamiennych półkach i patrzyliśmy z zapartym tchem na dziwy natury rzeźbione przez miliony lat😯.
Przechodziliśmy przez wąskie korytarze w szczelinach. Spacerowaliśmy po
ścieżkach wydeptanych między monolitycznymi stworami i doszukiwaliśmy się w nich podobieństw do postaci znanych z powieści fantazy.
Zwiedzanie Prachowskich Skał zajęło nam więcej czasu, niż przewidziała mapa. Często przystawaliśmy na robienie zdjęć i choć nie lubimy się fotografować, tym razem co jakiś czas pozowaliśmy, by kontrastem uwidocznić monstrualną wielkość piaskowych iglic. I cóż z tego, kiedy zdjęcia z naszego aparatu i tak nie oddają wrażeń, jakie zrobiły na nas skały.
Na koniec dnia zajechaliśmy do Jiczyna
zwanego Bramą Czeskiego Raju.
Średniowieczne miasteczko znane z nazwy od dzieciństwa za sprawą Rumcajsa powoli gasło w mroku
zachodzącego słońca, co dodawało mu uroku. Przeszliśmy przez średniowieczną bramę miejską, za którą w promieniach zachodzącego słońca błyszczała kunsztownie ułożona mozajka. Zajrzeliśmy na dziedziniec zamkowy, do kościoła. Nigdzie Rumcajsa nie znaleźliśmy🙂. Za to na głównej uliczce wychodzącej ze starówki powitał nas smok - prawie wawelski. Stoi tu od niedawna. Przegonił rozbójnika, rozsiadł się wygodnie w centralnej części miasteczka i z zawadiackim spojrzeniem zabiega o popularność. Dość skutecznie, bo sporo o nim w internecie. Oo A Rumcajs, Hanka i Cypisek mają tu swoje muzeum, którego, niestety, nie udało nam się zwiedzić, bo było za późno. Zostawiamy na następny raz.
Jeszcze tu wrócimy. W poście następnym relacja z dnia drugiego: Besedickich Skał, Zamku Troski i Hrubej Skały.
💚🍁🌄
Ciekawe czy Marcie i Wojtkowi propozycja się spodoba😉😄?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz