24 października 2023

Prachowskie Skały. Jiczyn.

 Irenie i Romanowi zawdzięczamy weekendowy wyjazd do Czeskiego Raju, który oddalony jest od chatki w Mlądzu o 70 km. Byli tam w czerwcu. Opowiedzieli o wrażeniach. Nabraliśmy  ochoty na wyjazd i wpisaliśmy go w kalendarz ważnych miejsc do zobaczenia na urlopie. Nadszedł ten czas, a właściwie zabrzmiał ostatni dzwonek na realizację planu. Pogoda zapowiadała się dobra.  Zaszczyciliśmy syna opieką nad psami i kotem, zarezerwowaliśmy dwa noclegi w poleconym domku "W Połowie Góry" w Holenicach i rankiem ruszyliśmy w drogę. Wcześniej Grzesiek przeczytał wpisy na popularnym
dolnośląskim blogu i przygotował trasy tak, aby w dwa dni zobaczyć to, co najpiękniejsze. Pogoda w drodze łzawa aż do Liberca. Potem zrobiło się cieplej i jaśniej na tyle, że można było oglądać "rajskie jabłuszka" w różnej postaci. Do domku "W Połowie Górki" dotarliśmy przed południem. Kawa. Coś na ząb i zaczęliśmy przygodę. Cel: Prachowskie Skały i Jiczyn.



 Auto zaparkowaliśmy na płatnym parkingu. 100 koron zapłaciliśmy za wejście i tyleż wcześniej za postój, zaopatrzyliśmy się w mapkę ze szlakami poprowadzonymi przez skały i
 ruszyliśmy w drogę, nie korzystając z
 dobrodziejstw gastronomicznych, do których zachęcały wpisujące się w
 malownicze otoczenie lokale, ale zakup  magnesika na lodówkę to i owszem.




Już początek trasy zdumiewał kolosalnymi rozmiarami piaskowców i ich niesamowitą rzeźbą. Nie spodziewaliśmy się takich wrażeń. Postanowiliśmy przejść dwa szlaki- żółty (pętla mała) i zielony (pętla duża), aby zobaczyć jak najwięcej. Co kilkaset, a czasami kilkadziesiąt metrów - schodów wydrążonych w skale  wchodziliśmy na vyhlidki (punkty widokowe) na kamiennych półkach i patrzyliśmy z zapartym tchem na dziwy natury rzeźbione przez  miliony lat😯.





Przechodziliśmy  przez wąskie korytarze w szczelinach. Spacerowaliśmy po
 ścieżkach wydeptanych między monolitycznymi stworami i doszukiwaliśmy się w nich podobieństw  do postaci znanych z powieści fantazy.










 





Zwiedzanie Prachowskich Skał zajęło nam więcej czasu, niż przewidziała mapa. Często przystawaliśmy na robienie zdjęć i choć nie lubimy się fotografować, tym razem co jakiś czas pozowaliśmy, by kontrastem uwidocznić monstrualną wielkość piaskowych iglic. I cóż z tego, kiedy zdjęcia z naszego aparatu i tak nie oddają wrażeń, jakie zrobiły na nas skały.
Na koniec dnia zajechaliśmy do Jiczyna
 zwanego Bramą Czeskiego Raju.
 Średniowieczne miasteczko znane z nazwy od dzieciństwa za sprawą Rumcajsa  powoli gasło w mroku
 zachodzącego słońca, co dodawało mu uroku. Przeszliśmy przez średniowieczną bramę miejską, za którą w promieniach zachodzącego słońca błyszczała  kunsztownie ułożona mozajka.  Zajrzeliśmy na dziedziniec zamkowy, do kościoła. Nigdzie Rumcajsa nie znaleźliśmy🙂. Za to na głównej uliczce wychodzącej ze starówki powitał nas smok - prawie wawelski. Stoi tu od niedawna. Przegonił rozbójnika, rozsiadł się wygodnie w centralnej części miasteczka i z zawadiackim spojrzeniem zabiega o popularność. Dość skutecznie, bo sporo o nim w internecie. Oo A Rumcajs, Hanka i Cypisek mają tu swoje muzeum, którego, niestety, nie udało nam się zwiedzić, bo było za późno. Zostawiamy na następny raz.









Jeszcze tu wrócimy. W poście następnym relacja z dnia drugiego: Besedickich Skał, Zamku Troski i Hrubej Skały.
💚🍁🌄
Ciekawe czy Marcie i Wojtkowi  propozycja się spodoba😉😄?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Takiej zimy się nie spodziewaliśmy

Niedziela miała być niespieszna. Może spacer do lipy albo na Kufel. Zdarzyło się zupełnie odwrotnie. Od samego rana gdy tylko wyszło słońce,...