Czasami więcej w chatce pracy niż odpoczynku. No cóż. Liczyliśmy się z tym. Domek, jak każdy, skarbonka. Tym razem zamiast Chatki Górzystów, w której dawno nie byliśmy, a może i Śnieżnych Kotłów, Łabskiego Szczytu i Szrenicy remoncik łazienki. Panele winylowe po półtorarocznej służbie podziękowały za współpracę. Teraz mamy grube dechy dwukrotnie olejowane.
Grzegorz zaczął od poniedziałku. Znów się narobił, a miał ratować zdrowie. Rano pił ze mną zdalnie kawkę, a potem tłukł się do nocy zakłócając sen sąsiadom.Ja dojechałam dziś na sprzątanie. Oj, pięknie się dziś jechało. Widok na Karkonosze, Izerskie, a nawet Żytawskie już od Lubania. Przez zniecierpliwioną podróżą psinę nie zatrzymałam się na fotkę. Szkoda. Ale na naszej łące "tyż piknie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz