29 września 2024

Popołudniowy wypad w jesienne Karkonosze

 Zwykle w góry wyrusza się z rana. A że pogoda do południa była nieciekawa, trzeba było wstrzymać wyprawę i skorzystać z wyciągu krzesełkowego na Szrenicę, aby zmieścić się w czasie. Z Mlądza do Szklarskiej wyjechaliśmy o 13. W Szklarskiej obowiązkowo przed wyprawą był ciepły pączek i kawka. W tym czasie zaczęło lać, o czym nie wspomniała żadna prognoza. Krótki to był deszcz. Mieliśmy nadzieję, że to końcówka niepogody. Czekaliśmy na przebłyski słońca jak nigdy, bo na wycieczkę zaprosiliśmy sąsiadkę Teresę, która kilka par butów zdarła na szwarcwaldzkich szlakach, bo stamtąd pochodzi, a w Karkonosze wybrała się po raz pierwszy. Na wyciągu trochę nas pokropiło. Do schroniska na Szrenicy szliśmy w gęstej mgle. I kiedy w okolicach Trzech Świnek na czerwonym szlaku pogodzeni byliśmy z mgłą i mżawką, nagle zaczęło się przejaśniać. Chmury gdzieś sobie poszły, a nam otworzyła się piękna panorama. 




Plan był taki: ze Szrenicy Śnieżne Kotły, Łabski Wodospad, Łabska Bouda, Pramen Labe, potem schronisko pod Łabskim i żółtym szlakiem w dół do auta zaparkowanego przy Diamencie w Szklarskiej. Ale ze względu na utrzymujące się zamglenie nad Śnieżnymi Kotłami Grzesiek zmienił kolejność i to była bardzo słuszna decyzja, jak się potem okazało. 















Dziesiątki razy przemierzaliśmy ten szlak w różnych porach roku, ale w takiej scenerii nigdy. Słońce dało popis. Raz wychodziło, potem delikatnie chowało się za chmury. Krajobraz pod wieczór nieziemski. Mieliśmy ochotę pokazać Teresie nasze ulubione Schronisko pod Łabskim Szczytem. Ale było już po zachodzie, a przed nami spory kawałek drogi w dół. Przełożyliśmy odwiedziny na kiedy indziej. Sporo się wokół niego zmieniło. Przede wszystkim rzucają się w oczy zamontowane na dachach panele fotowoltaiczne. W trakcie zmiany jest odeskowanie kamienno-ceglanych murów. A tam, gdzie kiedyś był basenik z żółwiami, stoją nowe ławy. No i w oknach pojawiły się światła żarówek. Za naszych czasów oświetlaliśmy pokoiki świeczkami, a agregat prądotwórczy włączany był na kilka godzin. Ciekawiło mnie, co w środku. Trzeba będzie wrócić. Może zimą? 
Wycieczka udana. Teresa zadowolona. Nogi nieco obolałe. 14 kilometrów zrobione. Kalorie potracone. Krążenie przyspieszone. Same zalety. Tylko w poniedziałek znów do pracy. Ja chcę na emeryturę😭. Nawet taką głodową. Dużo do szczęścia mi  nie potrzeba. Oby na chleb i buty wystarczyło. 


                                💚💚💚

 Kolejność zdjęć przypadkowa. Tak wyszło🫣


28 września 2024

Wschód

 Udało się. Wstałam.🤗 Zachody mamy na miejscu. Wschody dobre do obserwacji z lipowej górki. To 300 metrów od Starych Żaren, ale wydreptaliśmy 6000 kroków. To dopiero początek.
















To teraz kawka, śniadanko i ... Karkonosze.

                                     💚







27 września 2024

Zachód

       Można się było wystraszyć. Ledwo opadła woda w Mrożynce, a tu jęzory ognia. Czyżby kolejny żywioł? Spektakularny widok. Wszystko trwało jakieś pięć minut. Było na co popatrzeć. Dla tych pięciu minut warto tu być. Słońce i chmury świetnie grają.




Amfiteatr  doskonały o każdej porze roku. Może jutro uda się wstać na wschód? Dobrej nocki.





22 września 2024

Znów wyszło słońce...

 Czekając na Gości nacieszyliśmy się słońcem w Mlądzu. Ten weekend jest inny. 










Wracając do powodzi, tak sobie myślę, zupełnie nielogicznie zresztą, że rzeki co jakiś czas dokonują samooczyszczania. Wypluwają tony plastiku, butelek, puszek, opon, starych sprzętów, mebli, odpadów różnego pochodzenia, bo mają dość ludzkiej bezmyślności. Szkoda tylko, że czasami obrywają niewinni. Opowiedziałam obrazowo swoją teorię dzieciakom na godzinie wychowawczej, w nawiązaniu do wrześniowego Sprzątania Świata. Tak ku przestrodze. Może choć jedno się
 zastanowi, zanim wyrzuci z kajaka na Kwisie puszkę po piwie albo plastikową butelkę. Teraz włączamy się do zbiórki dla powodzian zorganizowanej przez radę rodziców.




                           Mrożynka    dziś.    
                  
                                       💚


                                   

                               


18 września 2024

Niespokojny weekend




Dostajemy od Was smsy. Pytacie, co u nas? Martwicie się, jak wygląda sytuacja w Starych Żarnach po powodzi, która nawiedziła nasz region. Wklejam zdjęcia, żeby zobrazować niebezpieczeństwo. Było naprawdę groźnie. 
Tak wyglądała Mrożynka w sobotę po południu. W niedzielę około 14 woda była po brzegi. Na szczęście z brzegów nie wystąpiła. Brakowało dosłownie kilku centymetrów. Z tego, co wiem, w Mlądzu  ucierpiało jedno gospodarstwo najniżej położone. Tam woda wdarła się na posesję i przedostała się na parter budynku. To w dodatku miejsce połączenia dwóch rzek- Mrożynki i Czarnotki. Nasz domek nie ucierpiał, działka też nie. Jedynie wody gruntowe wciekły do naszej studni głębinowej. Trzeba było zmienić filtry. Obecnie mamy Gości, którzy przeżyli chwile grozy, bo nurt naprawdę był przerażający, ale niedzielny wieczór był już w miarę spokojny. Od poniedziałku wyszło słońce. 

A tak wyglądała Mrożynka przed tygodniem. Ot, taka sobie niewinna struga... 





 Dziękujemy za krzepiące smsy. Pozdrawiamy i zapraszamy. Jesień w Górach Izerskich a zwłaszcza w izerskohorskich buczynach piękna.

                                   💚
 
 


 

Takiej zimy się nie spodziewaliśmy

Niedziela miała być niespieszna. Może spacer do lipy albo na Kufel. Zdarzyło się zupełnie odwrotnie. Od samego rana gdy tylko wyszło słońce,...