w altanie.
A wieczorem spacer po Kamienickim Grzbiecie odzianym w bujne, kwietne łąki z wszelkimi dobrodziejstwami natury. Prawoślaz, dziurawiec, fiołek trójbarwny, goździk, wyka, koniczyna i wyniosła naparstnica obwieszona liliowymi dzwonkami. W planie miała być Wysoka. Skończyło się na przedpolach gierczyńskiego Lasku. Na ławeczce z widokiem na Tłoczynę, o której kiedyś już wspominałam, spędziliśmy godzinę.
Nawet noc nie była do spania. Wpuściłam ją o trzeciej nad ranem do chaty razem z zapachem kwitnących lip,ściętej trawy, goździków w donicy na tarasie, najwcześniejszymi odgłosami derkacza, który już drugi rok gniazduje na mlądzkich łąkach, i porannym rześkim chłodem ciągnącym od Mrożynki. Nasyciłam się Mlądzem na zapas. Na trochę wystarczy.
☀️
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz