22 października 2025

Kamienica i Rysianki

To nasz ostatni dzień długiego pobytu w domku. Jutro wyjeżdżamy w sosnowe lasy i poligony, ale póki co jeszcze w jesiennej aktywności.   Kamienicę i Rysianki, to, co najbliższe, najdziksze zostawiliśmy na koniec. Wędrówkę rozpoczęliśmy z parkingu nad potokiem w Przecznicy, potem   przez ruiny  Radoszkowa. Tam przyszedł czas na reflejsję nad przemijaniem.






W tym domu kiedyś tętniło życie. O tej porze ktoś palił w piecu, pił gorącą herbatę z wody przyniesionej ze studni. Pielęgnował obejście, karmił zwierzęta, w ogródku sadził cebulki żonkili i krokusów, które wiosną,jak co roku, dadzą o sobie znać. 

Lubię stare ruiny. Są jak pomniki. 


Droga na Kamienicę trochę się dłużyła. Zaczęło kropić. Ale kolory wybarwionych klonów i buków zagrzewały do wędrówki. 




Na skrzyżowaniu dróg odpoczęliśmy chwilę popijając herbatę. Stąd niedaleko do szczytu królowej grzbietu. Kiedyś wchodzilismy na nią wąską dróżką skrytą wśród jagodników, teraz droga jest rozorana koleinami harwesterów tnących świerki na  zboczu góry. 😰 Na szczycie akurat nastąpiło apogeum opadów. Pogórze Izerskie zasnuło się chmurami, z drugiej strony na Karkonosze i Wysoki Grzbiet widok podobny, ale w tym cały urok wędrowania po górach. Za każdym razem widoki inne.




Z Kamienicy nie wróciliśmy tą samą drogą. Grzesiek, jak zwykle po bezdrożach  poprowadził mnie dalej. Nie można przecież być na Kamienicy nie zaglądając na Rysianki (skałki na południowym zboczu Grzbietu Kamienickiego)







Powyżej widać fragment ułożonej przed laty drogi,  która opasała gołoborze. Tędy wiodła widokowa ścieżka na skałki. Dziś to miejsce jest zupełnie zapomniane turystycznie. I niech tak pozostanie.

 Do Przecznicy wracaliśmy asfaltową drogą.


 To nie jest nasz ulubiony szlak, ale wystarczyło się rozejrzeć, a trafiało się na perełki:




To ostatnia wyprawa tej jesieni. Pora na Gości. Niech też się cieszą z pobytu w Górach Izerskich i mieszkaniu w domku z duszą na Starych Żarnach. Gdy zapada zmrok przy rozpalonej kozie dzieją się tu dziwne rzeczy😇😇😇. Powstają mlądzkie anioły😉🤗.


                   









💚
PS. Był taki czas, kiedy ludzie rzucali wszystko i wyjeżdżali w Bieszczady. U nas jest podobnie. Uciekamy do miejsca u podnóża pięknego  Kamienickiego Grzbietu w Górach Izerskich. To "nasze Bieszczady". Czas tu zupełnie inaczej płynie.
                                     🍁

Wojtek- nasz wierny czytelnik i właściciel Hugo i Bossa pewnie pomyśli🤔: 
" Ciekawe, co zrobili z kotem, skoro przyjechali na tak długo?". Odpowiadam:
- Wojtku, kot jest z nami. Więziliśmy go w domku  dwa dni. Płakała, bo przecież przekąsek na łące mnóstwo, a ona bardzo polująca. Wypuściliśmy ją, myśląc, że  na zatracenie. Po dwóch godzinach zamiauczała pod drzwiami tarasu. Wróciła cała, zdrowa, szczęśliwa i ... syta. Wychodzi i wraca.Powiedzenie, że kot przywiązuje się do miejsca a nie do właściciela, wkładamy między bajki. Ale podróż bardzo przeżywa mimo poleconego przez Was specyfiku uspokajającego." Pozdrawiamy! 🙂


Wpis i zdjęcia " Aniołków Chimkiego"😉 są specjalnie dla czytającej bloga Beatki i Darka z Częstochowy. To nasi bardzo sympatyczni Goście "od aniołów i Tłoczyny". Pozdrawiamy Was i do zobaczenia latem. Skarby w ziemi ukryte czekają🤗😀🫶.

                                  🍂🍁❤️

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kamienica i Rysianki

To nasz ostatni dzień długiego pobytu w domku. Jutro wyjeżdżamy w sosnowe lasy i poligony, ale póki co jeszcze w jesiennej aktywności.   Kam...