Skoro (na razie marzeniami) wiążemy się z Mrożynką (dawniej Wójtówką), wypadałoby poznać miejsca, w których potok bierze swój początek. Spacer na Grzbiet Kamienicki korcił nas od dłuższego czasu. Tutaj nas jeszcze nie było. I tak tydzień temu zaliczyliśmy Jelenie Skały i Tłoczynę, a wczoraj Kamienicę (973 m npm.) - najwyższy szczyt Grzbietu Kamienickiego należącego do Gór Izerskich. Wędrówkę zaczęliśmy od Przecznicy. Podczas spaceru zdążyliśmy utrwalić w aparacie kilka zrujnowanych przydrożnych domostw, w których jeszcze kilkadziesiąt lat temu tętniło życie.
Zdążyliśmy - zanim ślad po nich zaginie, a wiosna przesłoni to, co teraz rzuca się w oczy. Przykre te widoki. Przypominają, że "wszystko ma swój czas i przychodzi kres na kres"... Ale ponieważ my "jeszcze w zielone gramy", tuż za wsią porzuciliśmy myśli o przemijaniu i popędziliśmy na Kamienicę.
Na szlaku nikogusieńko. Dopiero na Kamienicy minęliśmy się z grupką ludzi. Widoków ze szczytu wprawdzie nie było (warunki pogodowe i trekkingowe niezbyt korzystne). Gęste chmury przetaczały się przez górę zasłaniając widok na Pogórze Izerskie z jednej i Wysoki Grzbiet z drugiej strony. Ale ciepła kawka i coś słodkiego na ząb zrekompensowały krótkie horyzonty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz