Niedziela 09.05.2021 już o siódmej rano przywitała nas podmuchem ciepłego powietrza. To był pierwszy upalny dzień tej wiosny. W planie mieliśmy dotarcie do Wysokiej Kopy (1126m.). Po porannym spacerku i obfitym śniadaniu w "Puchatku" pojechaliśmy na Rozdroże Izerskie, skąd ruszyliśmy na szlak. Był to pierwszy dzień popandemicznej aktywności pensjonatów i hoteli. Każdy zwolennik górskich aktywności czekał na ten moment. Oprócz tego piękna pogoda, więc ludzi było sporo. A tego to my nie lubimy. Choć na szczytach widać było śnieg, myśleliśmy, że to tylko północne, zacienione stoki na dłużej go zatrzymały. Z czasem suchy szlak stawał się coraz bardziej wilgotny. Potem pięliśmy się do Rozdroża pod Zwaliskiem pod prąd strugi. Na czerwonym szlaku prowadzącym z Wysokiego Kamienia na Polanę Izerską leżała półmetrowa warstwa brunatnego śniegu. I tak przez tajemniczy Wieczorny Zamek - jedną ze skał Zwaliska z walońskim oznakowaniem sprzed około tysiąca lat dotarliśmy do nieczynnej Kopalni Kwarcu Stanisław. Pomimo wysokości, śniegu nie było prawie wcale. Za każdym razem, kiedy tu byliśmy, obchodziliśmy ją od frontu nie zaglądając do wyrobiska. Teraz mogliśmy ją zwiedzić dokładnie, łamiąc zakaz i zapuszczając się w głąb od północnej strony. Widoki robiły wrażenie.
I pomyśleć, że wszystko zaczęło się kilkaset lat wstecz od poszukiwań Walonów, którzy przybyli w Góry Olbrzymie w poszukiwaniu złota i drogich kamieni. Na szczęście nie wybrali wszystkiego. Trafił nam się niezły okruszek różowego kwarcu. Zachowamy go na pamiątkę i na szczęście, bo ponoć taka jego moc😊.
Do zaplanowanej Wysokiej Kopy zostało około godziny drogi. Znów weszliśmy w topniejącą breję śniegu, która utrudniała marsz. Warunki pogarszały się, więc cóż było robić? Podjęliśmy decyzję o powrocie. Słuszną zresztą, bo w ten sposób dłużej mogliśmy delektować się widokiem Karkonoszy - od Szrenicy, aż po Przełęcz Okraj. W domu byliśmy około 17. Kawka na tarasie smakowała wybornie.
Jaka refleksja po wyprawie na Wysoki Grzbiet? Widoki ładne, ale zbyt tłumnie na nim. Myśli zebrać trudno. Na "Wieczornym Zamku" można było pobyć dłużej. Ciekawa historia jest z nimi związana. Niestety, inni też mieli "miejscówki". Mało popularny przez co niezatłoczony Kamienicki Grzbiet daje pod tym względem większą swobodę. Na nim czas wolniej płynie, a w niektórych miejscach może zupełnie się zatrzymał?😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz