"...Ja jeden znam tylko Synaj
Na lasce jałowca wsparty
I czerwień kalin jak Cyrylice piszę
I na trąbitach jesieni głosi bór
Że jedna jest tylko mądrość
Dzieło zdjęte z gór"
Dziwnie to zabrzmi: w środę po pracy, czyli ok. 10.30 znów nas pognało. W górach zapowiadała się ładna pogoda. Pomyśleliśmy, że może to być ostatni moment na uchwycenie polskiej, złotej jesieni. W dodatku syna pracoholika 😊przymusowo odcięli od pracy, bo pani w kadrach się doliczyła, że urlopu w tym roku nie wykorzystał. A że biedak miejsca sobie znaleźć nie mógł, zaproponowaliśmy wspólny wyjazd. Cel: dla Oskara kopalnia kwarcu Stanisław, dla nas - w końcu Wysoka Kopa. Nie byliśmy na niej nigdy. Albo nie po drodze było, bo ze szlaku trzeba zboczyć, albo za wcześnie, bo po zimie dróżka nie do przejścia, tym bardziej, że teren torfowy i podmokły. Ruszyliśmy z Rozdroża Izerskiego i tym razem się udało!!!
Ale zanim Wysoka Kopa, najpierw droga w górę żółtym szlakiem przez źródliska naszej kochanej Kwisy, z którą jesteśmy związani od 29 przeszło lat. Potem Sine Skałki, z których mogliśmy zobaczyć odcinającą się od lasu jasnooliwkową Polanę Izerską i Chatkę Górzystów. To był pierwszy postój na trasie. Łyk kawy z termosu porwanego niemal przez wiatr, kilka paluszków, po czym znów ruszyliśmy w górę .
Stąd na Wysoką Kopę było już niedaleko. Przy drewnianej wiacie zatrzymaliśmy się na chwilę, aby poszukać dróżki na szczyt. Mogliśmy przyatakować go z dwóch stron - od wiaty lub kilkaset metrów niżej, ale stamtąd musielibyśmy wrócić na szlak do kopalni Stanisław tą samą drogą. Wybraliśmy pierwszy wariant. "Młaką grząską" dotarliśmy do celu. W końcu.
Nasza koleżanka powiedziałaby:
D..y nie urywa" i miałaby racje. Szału nie było. Widoków też, co nie było to dla nas zaskoczeniem. Ale świadomość, że gdzieś poniżej w Złotych Jamach kilkaset lat wcześniej Walończycy pozostawili po sobie ślad w poszukiwaniu złota i drogich kamieni, robiła wrażenie. A może Wysoka Kopa to jeden z wierzchołków zaznaczonych przez poszukiwaczy na skale Wieczorny Zamek? Lubię takie tajemnice.😉
Z najwyższego szczytu Gór Izerskich do nieczynnej kopalni kwarcu już niedaleko. W drodze odsłonił się widok na całe Karkonosze.
A potem pokopalniana gardziel.
Na stronę północną z terenu kopalni widok równie piękny.
Poniżej kamienne duchy średniowiecznych poszukiwaczy czy objawienie Flinsa - pogańskiego bożka Łużyczan?😊
Odłamek różowego kwarcu w sam raz na wisiorek 😊
Skałki Wieczorny Zamek
Chmury zapowiadały jakąś zmianę w pogodzie.
A zachód słońca nad Świeradowem był zjawiskowy.
Ciepły wiatr z południa przyniósł dzień później wichurę w całej zachodniej Polsce.
A nas pognał o zmierzchu do domu, który od piętnastu lat tkwi przy korycie dolnego biegu Kwisy mającej swoje źródła gdzieś u stóp pradawnej góry Flinsberg.
Gdzie w tym wszystkim tytułowa w adresie bloga Mrożynka? - ktoś zapyta.
Mrożynkę w Mirsku porywa Kwisa. Obie rzeki to nasze Fatum - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Czerpiąc z nich moc od lat gonimy za przygodą do źródeł.😊 💓
Bardzo ładnie...
OdpowiedzUsuńJesień wszędzie cudowna, byle były drzewa i krzewy w pobliżu to i kolory będą. A gdy ma się taką okolicę w pobliżu to zachwytom nie może być końca.
OdpowiedzUsuń