15 listopada 2021
Przyjemne z pożytecznym
02 listopada 2021
Krypliczanka, cesarska lipa i milenijny krzyż
Przyjechaliśmy do Mlądza sprawdzić szkody spowodowane przez wichurę i przykręcić kilka desek domykając ściany między krokwiami. Oprócz przewróconego wychodka, przykręconego wiosną przez Błażeja na trzy śruby, wszystko stało na swoim miejscu. Po zabezpieczeniu Grzegorz zajął się zaplanowaną robotą, ja natomiast ruszyłam na wycieczkę.
Najpierw chciałam dotrzeć na wspomnianą w przedostatnim poście wynoszącą się ponad wsią Krypliczankę. Uliczką wzdłuż Mrożynki cofnęłam się do mostku, skręciłam w prawo na polną drogę, która delikatnie pięła się ku górze. Teren po lewej ogrodzony elektrycznym pastuchem nie powstrzymał mnie przed wejściem. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że szczyt Krypliczanki jest poza pastwiskiem. Tak więc przeturlałam się pod drutami (mam nadzieję, że sąsiadka Agnieszka tego nie przeczyta, bo wstyd będzie i wtargnięcie na jaw wyjdzie:)) i podeszłam wyżej.
Pod młodym dąbkiem usiadłam na chwilę. Poprzez wyczesane z liści gałęzie brzóz zobaczyłam szczyty Grzbietu Kamienickiego. Ale to jeszcze nie był wierzchołek górki. Szłam dalej i wtedy okazało się, że znów muszę przeczołgać się pod pastuchem, za którym już legalnie mogłam osiągnąć cel. Krypliczanka dość gęsto zadrzewiona od strony południowej nie wynagrodziła widokami. Od północy było o wiele lepiej.
Zamek Gryf, kaplica św. Anny i Rębinka po prawej nad Rębiszowem zamykała widok. Jeden punkt planu wycieczki był zaliczony. Ruszyłam dalej w poszukiwaniu milenijnego krzyża, który o tej porze roku widoczny jest z naszego domku, a dokładnie znajduje się na wprost wejściowych drzwi. Z dębowo-brzozowego lasku wyszłam na pola. I tu niespodzianka. Im dalej szłam, tym bardziej otwierała się przede mną panorama na Góry Izerskie.
Szukałam krzyża. Tak na oko musiał być gdzieś niedaleko, skoro widać go z naszej działki. I był. Wyłonił się zza drzew. Wysoki, metalowy, biały stał na rozdrożu wśród pól, a obok niego stara lipa. Źródła podają, że to cesarska lipa posadzona w 1872 roku. Na niej mała kapliczka z figurką Matki Bożej. Miejsce piękne. Trudno je opisać. Zdjęcia też nie odzwierciedlają rzeczywistości.
Takiej zimy się nie spodziewaliśmy
Niedziela miała być niespieszna. Może spacer do lipy albo na Kufel. Zdarzyło się zupełnie odwrotnie. Od samego rana gdy tylko wyszło słońce,...
-
Kolorowe szmatki, tasiemki, sznurki,wstążki, worek guzików- to skarby, które wykładałam z pudełka po butach na kuchenny stół. Miałam trzy ...
-
Do wyjazdu przygotowywaliśmy się cały tydzień. Dwa dni zajęło malowanie starych, szkolnych krzeseł, które w tamtym roku podarował nam Adam ...
-
Dziś kończy się nasz pobyt w domku na Starych Żarnach. W spokoju wypiliśmy kawkę z widokiem, wsłuchaliśmy się w ciszę zakłócaną jedynie ś...