Udało się. To będzie pierwszy taki pobyt. Bez pędzenia i roboty. Bez koszenia, sadzenia, przenoszenia kamieni, malowania, meblowania, sprzątania, itp. Tylko odpoczynek- z książką i z kijami. Taki plan. Jak zniesie to Grzesiek? Martwię się, czy da radę. Czy bezczynność mu nie zaszkodzi?
A więc zaczynamy powoli od kawy i szarlotki, od zachwytu nad ostatnim wpisem do Księgi Gości, od wymiany krótkich esemesów z synami. Potem zatapiamy się w lekturę pod jedynym drzewem na działce, które daje cień i czekamy na burzę, którą słychać gdzieś daleko za Smrekiem. Myślę sobie. Jest dobrze. Posiedzi. Nagle słyszę, że trzeba przyciąć dołem niektóre gałązki jedynemu drzewu na działce, które daje cień, bo przesłaniają widok na góry, kiedy siedzi się na ławce. Wstał, poszedł po siekierkę, obciął dwie gałązki jedynemu drzewku na działce, które daje cień. Oprócz tego powycinał suche tym nad Mrożynką, które cienia nie dają, zatargał je pod miejsce na ognisko. Po drodze rozejrzał się dookoła skupiając uwagę na odrastającej trawie. Pomyślałam " Teraz pójdzie po kosiarkę. Będzie kosił. Z odpoczynku i czytania nici". Ale nie. Przeniósł krzesło w inne miejsce, znów otworzył książkę. Czyta. Chyba się starzeje" .
Późnym popołudniem wyruszyliśmy na spacer- Prochowa, Kufel, Gierczyn, Mlądz. Nasyciliśmy się widokami, przecudnymi zapachami łąk po deszczu i ...słodkimi czereśniami ze starych drzew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz