09 stycznia 2024

Prosto przed siebie...

 Spuściłam męża ze smyczy.🤪 Tak na kilka dni. Pojechał do Mlądza w poniedziałek wieczorem, bo coś przerwało sygnał z kamery i podłogówki. Zwarcie? Pęknięta od mrozu rura? Na pewno nie brak prądu, bo u sąsiadki był. Ja, po naprawieniu ewentualnej awarii, miałam dojechać ze zwierzakami dziś.  Na szczęście likwidacja awarii polegała na zresetowaniu ,,rutera" , a ja nie dojechałam. Celowo. Pomyślałam: "Niech chłopina odpocznie po swojemu". Odpoczął, a jakże...Kiedy rano zapytałam, dokąd się wybiera, nie miał planu. 

- A... Gdzieś przed siebie...- napisał.

Spakował termos z herbatą do plecaka, kanapki i ruszył, a po drodze słał zdjęcia.

















Prochowa, Blizbor, Dłużec, ulubione Rysianki i powrót przez Radoszków i Przecznicę do chatki. W sumie 20 kilometrów! Zadzwonił zaraz po powrocie szczęśliwie umordowany wędrówką. 🥰  
Wyczyn uczcił jak należy w " Paprotce".








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Takiej zimy się nie spodziewaliśmy

Niedziela miała być niespieszna. Może spacer do lipy albo na Kufel. Zdarzyło się zupełnie odwrotnie. Od samego rana gdy tylko wyszło słońce,...