12 czerwca 2024

Na Zamku Frydlant

 




Na Zamku Frydlant  (wstyd się przyznać) byliśmy po raz pierwszy. To raptem pół godziny drogi z domku. Jeśli więc po wycieczkach pieszych bolą nogi, można przeznaczyć dzień na zwiedzanie zabytku. Warto. W moim odczuciu to jeden z najbardziej przytulnych zamków, w jakich byłam. Na zwiedzanie z przewodnikiem całego kompleksu można przeznaczyć dwie godziny. My ograniczyliśmy się do godziny i zakupiliśmy bilety na zwiedzanie komnat pałacowych, czyli siedziby ostatnich członków rodu Gallasów, którzy panowali ponad 300 lat, aż do roku 1945. 

O położeniu i ciekawej historii można poczytać w internecie. Ja potraktowałam zwiedzanie jak żywą lekcję historii i podzielę się swoimi wrażeniami. Ze względu na to, że zamek miał to szczęście i nigdy nie był niszczony czy rabowany, ekspozycje muzealne są oryginalne (!) Zachowały się wszystkie elementy konstrukcyjne pałacu, wyposażenie, inkrustowane meble, sprzęty, kurdybany, a nawet najdrobniejsze przedmioty użytkowe  czy dekoracyjne, poza tym dokumenty, książki, zapiski, listy. Przebywając w pomieszczeniach miałam wrażenie obecności mieszkańców, którzy tylko na chwilę opuścili komnatę pozostawiając niedopitą herbatę, trunek w kieliszku, odłożoną książkę na szezlongu, niedokończoną partyjkę szachów. Na sekretarzykach świeciły się stare lampki. Na stołach znajdowały się świeże, pachnące róże i polne kwiaty, które uwielbiała Klotylda-  ostatnia bezdzietna potomkini rodu Gallas. Ona też przeszło sto lat temu zakupiła między innymi dwa wełniane dywany. Są do dziś. Szczególną uwagę przykuła obszerna  kuchnia z siedmioma piecami, z których każdy służył do czegoś innego- od gotowania, pieczenia różności, po odgrzewanie potraw. Porcelanowe zdobione naczynia rodem z Holandii i Anglii, miedziane garnki i pokrywki, pojemniczki na przyprawy wszystko bardzo gustowne i szlachetne.  Uwagę przykuły też okienne dekoracje i oranżerie. Przewodniczka kilka razy podkreślała, że pałac był urządzany w czasie, gdy Gallasowie byli jeszcze bogaci. Skoro zamek w stanie nienaruszonym po wojnie przejęło państwo czeskie, znajdują się w nim same "perełki". Trzeba to zobaczyć.









Obecnie średnia część zabytku, czyli renesansowy pałac przechodzi gruntowny remont dachu, stolarki okiennej oraz elewacji, którą kunsztownie zajmują się renowatorzy. Na dziedzińcu stoją rusztowania, ale prace nie zakłócają zwiedzania. Polecamy.
                                💚






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Takiej zimy się nie spodziewaliśmy

Niedziela miała być niespieszna. Może spacer do lipy albo na Kufel. Zdarzyło się zupełnie odwrotnie. Od samego rana gdy tylko wyszło słońce,...