Jeszcze tylko dwa dni pobytu na Starych Żarnach. Spodziewamy się gości, więc nie wiadomo, kiedy następnym razem przyjedziemy na dłużej. Dziś zrobiliśmy sobie odpoczynek, o ile przy kosie i kosiarce można odpocząć. Przy okazji zielonych od trawy rąk wypieliłam skalniak, żeby nasturcjom wpuścić więcej światła. A potem obeszłam wszystko podziwiając pracę i upór mojego męża w przywracaniu do życia tego miejsca. Patrzę na zdjęcia sprzed czterech lat, na których działkę porastają gęste kępy dwumetrowego rdestowa tak bardzo ekspansywnego wzdłuż potoku. Kamienne ściany spalonego domostwa były ledwo widoczne.
Przed i po w tym samym miejscu
Widok z działki przyćmił wtedy wszystko. Mrożynka na granicy też. Wzięliśmy się do roboty. Dziś miejsce wygląda inaczej.🤗
To my bardzo dziękujemy🥰♥️
Miejsce polubiły też trznadle, kosy, pliszki, bażanty, o których było wcześniej, ropuchy. W kamieniach widywaliśmy też gronostaja. Na wonnych łąkach nocują sarny, poluje kania ruda i błotniak łąkowy. Czarny bocian, żuraw, dzika kaczka, czapla zaglądają czasem do Mrożynki. No i to niebo, o każdej porze roku zjawiskowe. A latem w bezchmurną noc po prostu cud.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz