W tym roku nie było okazji do obserwacji nieba w Mlądzu. No i dobrze się stało, bo pognało nas do Izerskiego Parku Ciemnego Nieba, czyli na Halę Izerską. Po drodze w Zebrzydowej zabraliśmy naszego najmłodszego syna, który z Wrocławia dotarł pociągiem. Auto zaparkowaliśmy w okolicy Domu Zdrojowego w Świeradowie, zapakowaliśmy plecaki i po zachodzie ruszyliśmy w góry. Ze względu na bezpieczeństwo wybraliśmy asfalt. Do domu wczasowego "Czeszka" droga była oświetlona. Zaraz za nią zrobiło się ciemno, ale tylko przez chwilę. Oprócz nas w drodze do góry spotkaliśmy parę na rowerach. Schodzących było więcej. Wśród nich podekscytowane dzieciaki. Taka wakacyjna przygoda lepsza od najlepszych aquaparków. Sama bym zabrała jakiego wnuka ze sobą, gdybym tylko posiadała. Ale dorosły syn też był zachwycony imprezą, jaką zgotowali mu starzy😉. Nadrabiamy zaległości. Kiedy nasi trzej synowie byli dziećmi, nie było mody na obserwację meteorytów. Od czasu do czasu chłopcom udało się zaobserwować błysk na niebie, który nazywali spadającą gwiazdą. Dziś obserwacja sierpniowego nieba weszła do kalendarza izerskich imprez. I słusznie, bo to niezapomniane widowisko i przeżycie, nawet w blasku atencjusza-księżyca. I chociaż niebo wszędzie jednakie, warto było przejść się nocą po górach w takim towarzystwie. A to nieczęsto się zdarza.
Świeradów spod Świeradowca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz