Najpierw kawa- taka prawdziwa, gęsta, po turecku zwana, z pianką. Potem obchód dla sprawdzenia, co wyrosło, zakwitło, a co zmarniało z natury i przez zaniedbanie.
Działka potrzebuje pracy. Może w październiku będzie więcej czasu?
Na planowaniu zastał nas wieczór. Goście mieli być o 20, więc był czas, aby udać się pod carską lipę, stamtąd pożegnać niedzielne słońce
i powitać krwawo zaćmiony księżyc.
Naczekaliśmy się na niego. Spodziewaliśmy się, że wyjdzie nad horyzontem. Tymczasem, kiedy wyszedł zza chmur, był dość wysoko. Odsłanianie trwało około półtorej godziny. Kiedy zeszliśmy z górki, był już prawie w pełni. Niestety, nie posiadam wypasionego aparatu, więc zdjęcia są takie sobie. Ale ważne uczestnictwo w wydarzeniu🤗 Następne całkowite zaćmienie w 2028. Późno przyjęliśmy gości i jeszcze później wróciliśmy do Trzebowa. Ale to nic. Przecież już nie musimy się spieszyć.🙂











Brak komentarzy:
Prześlij komentarz