26 sierpnia 2025

Iwan, jesteś niesamowity

 Kolejna pamiątka od Iwana🤗. Chciałam napisać " niespodzianka", ale tak naprawdę liczyliśmy na jakieś dziełko. Był Maks, Laluś. W tym roku coś z dziczyzny. Piękny obrazek.  Dziękujemy!💚🤗🙂

Galeria rysunków Iwana:




                              💚

A w Mlądzu już jesień. Dziś nad ranem temperatura musiała spaść poniżej zera🫣. O siódmej był szron.





Gospodarz znów pojechał sam motocyklem. Wierzę, że tym razem nie przez Hejnice, Frydlant i Szklarską Porębę. Jak będzie jutro na powrocie? Myślę, że o pączkarnię  w Szklarskiej na bank zahaczy. Byle jak najdłużej w siodle🫣.


15 sierpnia 2025

Nocna wyprawa

 W tym roku nie było okazji do obserwacji nieba w Mlądzu. No i dobrze się stało, bo pognało nas do Izerskiego Parku Ciemnego Nieba, czyli na Halę Izerską. Po drodze w Zebrzydowej zabraliśmy naszego najmłodszego syna, który z Wrocławia dotarł pociągiem. Auto zaparkowaliśmy w okolicy Domu Zdrojowego w Świeradowie, zapakowaliśmy plecaki i po zachodzie ruszyliśmy w góry.  Ze względu na bezpieczeństwo wybraliśmy asfalt. Do domu wczasowego "Czeszka" droga była oświetlona. Zaraz za nią zrobiło się ciemno, ale tylko przez chwilę. Oprócz nas w drodze do góry spotkaliśmy parę na rowerach. Schodzących było więcej. Wśród nich podekscytowane dzieciaki. Taka wakacyjna przygoda lepsza od najlepszych aquaparków. Sama bym zabrała jakiego wnuka ze sobą, gdybym tylko posiadała. Ale dorosły syn też był zachwycony imprezą, jaką zgotowali mu starzy😉. Nadrabiamy zaległości.  Kiedy nasi trzej synowie byli dziećmi, nie było mody na obserwację meteorytów. Od czasu do czasu chłopcom udało się zaobserwować błysk na niebie, który nazywali  spadającą gwiazdą. Dziś obserwacja sierpniowego nieba weszła do kalendarza izerskich imprez. I słusznie, bo to niezapomniane widowisko i przeżycie, nawet w blasku atencjusza-księżyca. I chociaż niebo wszędzie jednakie, warto było przejść się nocą po górach w takim towarzystwie. A to nieczęsto się zdarza.

  Świeradów spod Świeradowca



W drodze do...

Na rozstaju dróg pod Chatką Górzystów


Chatka Górzystów


Gdzieś za Jagnięcym Potokiem


Hala Izerska, 13.08. 2024, grubo po północy,  8 stopni Celsjusza🫣
💚

Poniżej post z obserwacji sierpniowego nieba z domku nad Mrożynką. Rok 2023.

https://nadmrozynka.blogspot.com/2023/08/swieto.html



10 sierpnia 2025

Kozia Szyja - Górzyniec

 W Mlądzu mieliśmy dla siebie dwa dni. Wykorzystaliśmy je na maksa. Już pierwszego dnia zaraz po przyjeździe  pognało nas do Kopańca. Tuż przy galerii Kozia Szyja zostało auto, a my znajomym niebieskim szlakiem ruszyliśmy na Polanę Czarownic i dalej malowniczym odcinkiem, z którego całe Karkonosze widać jak na dłoni. 


 Punktem docelowym miały być Bobrowe Skały. Na rozstaju dróg zmieniliśmy jednak kierunek, bo po co kolejny raz w to samo miejsce, skoro można tam, gdzie nas jeszcze nie było. Górzyniec. Trafiło na niego. Oznakowania na drodze nie było. Szliśmy na czuja w dół, a właściwie tam, skąd słychać było gwizd pociągu. Droga ciągnęła się przez las. Tuż nad zabudowaniami wsi znów natrafiliśmy na tajemnicze murki czy ogrodzenia ułożone z kamienia.


 Kiedyś czytałam na ten temat i  konkretnej odpowiedzi nie znalazłam. Walonowie, Joannici czy po prostu zagrodnicy. A może prawda po stronie powieści "Obserwatorium" Jarosława Szczyżowskiego? 😉 Pierwsze polany Górzyńca robią   wrażenie. 

 Tuż za pierwszymi zabudowaniami przystanek  PKP. 

Za nim na mapie miała być droga wzdłuż torów. Była, ale tylko przez jakieś 200 metrów. Potem musieliśmy radzić sobie sami. Grzesiek odnalazł jakąś leśną drogę pnącą się w górę na Kamienicki Grzbiet. Najpierw pobrodziliśmy trochę w koleinach po harwesterze, potem zamieniliśmy ją na dziką, niewydeptaną ścieżkę wśród omszałych głazów.


 Kiedyś był tu ruch. Kiedyś, czyli jakieś 100 czy nawet 200 lat temu, o czym świadczy napis na przydrożnym kamieniu. Źródła podają, że to jeden z kilkudziesięciu słupków granicznych oddzielających Mnisi Las (las Cystersów sprowadzonych do Cieplic  z Krzeszowa) od dóbr Schaffgotscha. Do dziś znana jest lokalizacja pięciu z nich. Wszystkie prawie jednakowe z herbem jednych i drugich po obu stronach i wyrytym rzymskimi cyframi numerem. 

🤗


Szliśmy zapewne odcinkiem starej drogi z Górzyńca do Kopańca. Po obu stronach dało się gdzieniegdzie zauważyć kamienne krawężniki. Była nadzieja, że dojdziemy do celu. Po drodze przystawaliśmy przy krzakach obficie obsypanych słodkimi malinami. 


A i motyle skradły kilka minut na szlaku. Garściami braliśmy wszystko to, co spotkaliśmy na trasie.







Wszystko się udało. Tylko szkoda, że pogubień nie było prawie wcale, bo wtedy bywa jeszcze ciekawiej.
A napotkanych turystów na szlaku? Trzech, w tym jeden małoletni. Piękne góry. Niedoceniane. Zapomniane. Tajemnicze. Dzikie. Bezludne. Może to i lepiej? 




09 sierpnia 2025

Dzień drugi w Karkonoszach.

 Schronisko Odrodzenie- Karpacz. Trasa odległościowo zbliżona do dnia poprzedniego. Nieco gorsza pogoda, za to widoki urozmaicone. 

Zaraz po śniadaniu i kawie wypitej w schronisku, bo na zewnątrz widoczności żadnej, wyszyliśmy w kierunku Boudy u Bileho Labe.



 Do schroniska, a raczej hotelu, szliśmy z biegiem Srebrnej Bystriny, która tuż przed nim z hukiem wpada do Białej Łaby. W trakcie drogi niebo pojaśniało, ale gęsty las świerkowy słabo przepuszczał promienie. Było mroczno i wilgotno.



 Wstąpiliśmy do przytulnej,pachnącej kuchnią i drewnem restauracji. Klimat w niej taki, jak lubię. Oprócz stołów, stolików i ław mnóstwo   bibelotów, zdjęć, starych użytkowych przedmiotów, drewnianych figurek. Jedna z nich szczególnie mi się spodobała. Pod nią wypiłam chmielowy napój. To był Duch Gór- Karkonoš. Łypnął na mnie, a może nawet puścił oko. Wiedziałam, że będzie mi przychylny na trasie.


Tak było. W drodze do Lučni Boudy na niebieskim szlaku zwanym  Weberową Cestą w polodowcowej dolinie deszcz nie padał.  Wypełniała ją za to mgła na szczęście niezbyt gęsta, dzięki czemu mogliśmy co jakiś czas rzucić okiem na Białą Łabę i szczyty ponad nią.





 Wspinaliśmy się skalistym zboczem Krkonosza po ścieżce ułożonej z kamieni. W miejscach najbardziej stromych i niebezpiecznych przechodziliśmy przez mostki wybudowane tu całkiem niedawno. Tablica informowała, że są ekologiczne i antypoślizgowe zbudowane według skandynawskiej technologii. Bez nich szlak pewnie trzeba by było zamknąć. Góry niby te same, a jednak też się zmieniają. Dziesięć lat temu szliśmy wąską krawędzią. Dziesięć lat temu oglądaliśmy wodospady. Dziś szlak porastają kilkumetrowe drzewa, widoczność jest ograniczona. Kiedy głośniejszy szum, trzeba pobuszować w gałęziach a nawet zejść nieco niżej szlaku, żeby zobaczyć je z bliska. Ale i tak warto tędy przejść. Szlak malowniczy, taki trochę tatrzański. Prawdę mówiąc to był najlepszy odcinek wędrówki w tym dniu, bo za Lučni Boudą pojawili się  turyści zaliczających najpopularniejsze miejscówki w polskich Karkonoszach.




Minęliśmy je ( te miejsca) z zachwytem, na który zasługują, ale nie zatrzymywaliśmy się. Tłumów na popularnym szlaku nie było, lecz przypadkowych turystów, co to w góry dla hecy idą albo z atencji sporo.   Był taki powyżej Strzechy Akademickiej, co w jednej ręce  niósł plastikowy kubek z kawą, w drugiej dwie paczki chipsów.  Wyglądał, jak po wyjściu z Orlenu albo innej stacji. Szedł na Śnieżkę. No i dopiął swego. Zwrócił uwagę wszystkich. Sporo było też  tych w niedostosowanym stroju czy wyzywającym makijażu.

 Ale góry dla każdego. Jak ktoś lubi być obiektem zainteresowania albo i dziwowiska, to czemu nie? Aby tylko nie stwarzać zagrożenia dla siebie i innych. Czasy się zmieniają. Kiedyś ludzie podziwiali góry. Teraz góry dziwują się ludziom. Zwłaszcza niektórym.



W godzinę  przemknęliśmy  w dół do Białego Jaru. Na chwilę przystanęłam przy naparstnicach. Wyglądało to tak, jakby ktoś celowo je wysiał. W słońcu, które pod koniec naszej wyprawy śmiało wyszło zza chmur, wyglądały cudnie.

  Z Białego Jaru pekaesem wróciliśmy do Szklarskiej Poręby i tradycyjnie zaszliśmy do pączkarni na kawę i zasłużonego ciepłego pączka. Fajna wyprawa! 

Czy z Mlądza się da zrobić naszą trasę w ciągu jednego dnia? Wprawieni pewnie dadzą radę. Ale jest wiele innych pętli po Karkonoszach ze Szklarskiej Poręby, które da się obejść w ciągu kilku godzin. Na przykład ta:

https://nadmrozynka.blogspot.com/2024/09/popoudniowy-wypad-w-jesienne-karkonosze.html

Iwan, jesteś niesamowity

 Kolejna pamiątka od Iwana🤗. Chciałam napisać " niespodzianka", ale tak naprawdę liczyliśmy na jakieś dziełko. Był Maks, Laluś. W...