Samo się nie zrobi. Może kto inny podszedłby do niepogody racjonalnie i został w domu grzejąc podstarzałe nieco kosteczki przy kominku z pilotem w ręku. Ale nie Grzesiek. Pogodę sprawdzał od tygodnia na kilku internetowych stronach. I choć w każdej prognozowano deszcz, nie wierzył. W sobotę wstał wcześnie rano, znów odpalił laptop, sprawdził prognozy, ale tym razem zajrzał na kamerki z mirskiego ratusza. Obejrzał widok na trzy strony świata. A kiedy w dali zobaczył rozległe łąki zbocza Kamienieckiego Grzbietu, już nic nie mogło go powstrzymać. Pojechał. Wziął piłę, kosę spalinową, łopatę i pognał do Mlądza. I chociaż padało, a potem mżyło, pogoda do roboty była dla niego wymarzona. 😊
Wycinał chaszcze aż do zachodu słońca. Odsłonięte mury starego domu nabrały surowszego wyglądu. Gdzieniegdzie widać było nadpalone drewniane belki, ciemne smugi dymu na cegłach i kamieniach.
Słońce akurat zachodziło za góry pozostawiając na niebie promienną smugę.
"Pan Bóg miał dobry dzień, kiedy tworzył to miejsce". Tak o Górach Izerskich powiedział Bogusław Kaczyński. Miał rację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz