Pierwszy maja... Grześ w swoje 52 urodziny grzebał w cegłach i wytyczał budynek. Zanim wziął się do roboty, wysłał zaczepnego maila do 357 z prośbą o piosenkę. Niestety, zapomniał, że prosił i przegapił Basię Trzetrzelewską dedykowaną mu przez Niedźwiedzia. Tak to już z nim jest. Praca odbiera mu pamięć, uważność otaczającego świata, poczucie głodu czy pragnienia. Na szczęście rozum i serce (chyba)jest zawsze na swoim miejscu. Teść znalazł wytłumaczenie. "Grzesiu, bo Ty w dniu świętego Józefa Robotnika się urodziłeś i Pan Bóg pracowitością cię obdarzył". Może coś w tym jest? Wierzmy zatem, że dar pracowitości dany od Boga pójdzie w parze z dobrym zdrowiem na długie lata.
Przy tak pracowitym mężu i żonie udziela się zapał, choć mojej patronce do pracowitości raczej daleko. Święta Małgorzata z Kortony to orędowniczka bezdomnych, wagabundów, szalonych i umysłowo chorych😀.
Na razie jednak bez pomieszania zmysłów, no może z odrobiną szaleństwa, o którym za chwilę napiszę, znów łopata w ruch i ponad 20 taczek z hałdy ubyło. Jak tak dalej pójdzie to i nową studnię wykopię. Może nawet głębinową?😀
Grzebanie w ziemi i przewożenie gruzu taczką też może być ciekawe, tym bardziej, że spoglądanie w niebo nie wróżyło nic dobrego i nie dawało nadziei na widoki gór w wiosennej, majowej odsłonie. Na troszkę odsłonił się tylko Kufel, a poza nim nic - tylko sarnia łąka i brzezina.... Nawet Prochową zasłaniała mglista, wilgotna pierzyna. A co w ziemi i na ziemi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz