Tylko dwa tygodnie nieobecności na działce, a tu taka niespodzianka😊. Jesienią marcinki, wiosną żonkile, a teraz floksy, naparstnice i łubin. Ten ostatni porasta brzeg Mrożynki już od mostku przy starym młynie. No i krzaki dzikiej róży obsypane pachnącym kwieciem wabią miodolubne owady.
-Tato, co u Was?
I wcale nie chodziło Błażejowi o kwiatki ani rabatki, tylko o postępy na budowie. Ciekawe...Pytał z grzeczności czy ciekawości?
-Ano, synu, tato się naczytał, doszkolił, naoglądał i podłoga zaizolowana, docieplona 20 centymetrową warstwą wełny mineralnej. Na to wszystko poszły płyty OSB. Teraz czekamy na drewno.
Najprzyjemniej było w studni. Chętnie zajęłam się więc uzdatnianiem wody. Ponieważ po odbytym szkoleniu umiem już uruchomić agregat, włączyć pompę tak, aby skutecznie pracowała👌, czyli z pływakiem do góry😄 wypompowywałam co jakiś czas wodę, czyściłam dno i kamienie roztworem z chloru. I tak kilka razy. Efekty widać gołym okiem. Wciąż jednak brak odwagi na degustację. Trzydzieści lat studnia była nieczynna. Wszystkie sączki warstwy wodonośnej były niedrożne. Potrzeba czasu i ciągłego pompowania wody, aby je oczyścić. Studnia jest bardzo wydajna. Woda napływa z prędkością 250 litrów na godzinę. Wpadliśmy na pomysł filtracji wody, ale o tym w następnym poście.
Druga noc spędzona w szopce na działce. 😊Wieczorem po upalnym dniu zrobiło się chłodno. Przed snem obserwowaliśmy niebo. Gwiazdy, księżyc i jasna poświata od północy. Słońce, pomimo pracowitego długiego dnia, też nie miało ochoty na sen. Za cztery dni letnie przesilenie. To fajny czas.
Poranek z okna szopy 😀
Czego więcej do szczęścia potrzeba, gdy zaraz po przebudzeniu witasz dzień z takim widokiem za oknem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz