29 września 2021

Minął rok

 25 września  minął rok od zakupu działki, która wyglądała tak:

Dziś widok nieco inny.

To dzieło Grzegorza. Ja tu tylko czasami coś podniosłam, przytrzymałam, przesunęłam, pomalowałam,  zamieszałam. I podkarmiłam też, bo siła przy takiej robocie być musi. I tymi wpisami na bloga  podtrzymywałam na duchu. Dziś, tworząc ten wpis, oznajmiłam mężowi: "To co, kończymy bloga? Rok wystarczy". Tylko łypnął na mnie surowo spod okularów :"Jakże to?"  Co było robić? Tworzę  dalej tę naszą kronikę rodzinną😊. 

  Ten weekend spędziliśmy w Mlądzu z Oskarem i Kajtkiem. Już tydzień temu zaplanowaliśmy wyjście w górki, bo samym patrzeniem człowiek się nie nasyci. 

Około dwunastej, po położeniu przedostatniego arkusza blachy, ruszyliśmy na wycieczkę. Dla chłopaków była to pierwsza przechadzka po Grzbiecie Kamienickim. Do Gierczyna  podjechaliśmy autkiem. Zaparkowaliśmy w centrum wsi i ruszyliśmy w górę. Skręciliśmy na zielony szlak. Tą samą drogą, co w styczniu dotarliśmy na Zamkową, zatrzymując się co chwilkę, aby obejrzeć zielone jeszcze zbocza Kufla i Gierczyn w kotlince tym razem w przedjesiennej odsłonie. Kajtek, z zamiłowania, a może i w przyszłości z zawodu- fotograf, co jakiś czas odnajdywał ciekawe detale i ujęcia. Ja cykałam, co popadło. 













Kiedy byliśmy tu zimą, przeszliśmy nieświadomie obok ruin Kesselschlossbaude. Tym razem Zameczek stał się jednym z  punktów naszej wycieczki. Nie znamy dokładnie historii tego miejsca. Wiemy, że budynki pochodzące z początku XX wieku przetrwały wojnę. Po wojnie  swoją siedzibę miało ZHP. Dlaczego kompleks uznany za najpiękniejsze schronisko Gór Izerskich i Karkonoszy  nie przetrwał do dziś?  Szkoda. Przykro się patrzy na ruiny wiedząc, że to nie czas dokonał ich żywota.
 



Potem podreptaliśmy na Sępią Górę. Od strony uzdrowiska wspięło się na skałki trochę turystów, ale tragedii nie było.



Powrót przez Wysoką wyprowadził nas na cudne manowce, skąd odsłonił się widok na pogórze i jeszcze  Karkonosze. Jeszcze, bo za rok, dwa przesłoni go czarna sosna.



Niestety, nie udało się tym razem pogubić. (Lubię te pogubione drogi). Zeszliśmy do Gierczyna według mapy.  Przez Leśny Kurort  asfaltem w dół dotarliśmy do auta. To był koniec wędrówki, ale nie koniec dnia. Do domku przyjechaliśmy przed 19. Jeszcze ognisko, gorące flaki, bo tak sobie zamarzył Kajtek, łyk piwa, kąpiel  - tym razem pod namiotem. Wieczór był ciepły, ale gwiazdy zasłaniały chmury. Koło drugiej na niebie pojawił się księżyc. Widoczne były też starlinki. 
Wstałam skoro świt. Nie chciałam niczego przegapić. A ranek był wyjątkowy. Z  gór przed świtem zeszła gęsta mgła.  Położyła się na łąkach. Przegoniło ją słońce, które wyszło zza starej świetlicy.







 Przed południem niebo zrobiło się bezchmurne. Ale czas było wracać. W domu tęskniły psy, kot, no i  Kajetan musiał wracać do Wrocławia.

 Lubię to miejsce, otwartą przestrzeń, wszechogarniającą przyrodę i ciszę. Nawet pies Powsinoga lubi tu przebywać. I wcale nie chodzi mu o michę. 



💓













 


4 komentarze:

  1. Nie kończ absolutnie z pisaniem tej kroniki rodzinnej, toż to dopiero początek. Fajnie się po latach wraca do tych starych zdjęć i postów, bo pamięć jednak ulotna jest, wiele przemysleń i przeżyć gdzieś umyka i idzie w zapomnienie. Już teraz po zdjęciach widać, jak oswajacie ten swój zakątek, a im dalej tym więcej będzie do zapisania "ku pamięci". Fajnie widzieć Was na zdjęciu 😊.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Pierwsze posty w niektórych fragmentach czytam, jak nie swoje. A to dopiero rok. Będę pisać dalej. Podziwiam jednak Twoją wytrwałość. Dzięki, że wpadłaś do nas na chwilkę😊

      Usuń
  2. Bardzo dobrze się czyta. I ogląda.
    Dziękuję i pozdrawiam! ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za odwiedziny i opinię. Miło mi, że mogę podzielić się naszą przygodą z innymi. Sama też czerpię przyjemność z czytania blogów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Takiej zimy się nie spodziewaliśmy

Niedziela miała być niespieszna. Może spacer do lipy albo na Kufel. Zdarzyło się zupełnie odwrotnie. Od samego rana gdy tylko wyszło słońce,...