27 stycznia 2022

Prawdziwa zima jest piękna

 W tamtym roku nie dane nam było zobaczyć Mlądz w zimowej szacie. Albo trafialiśmy akurat w szarzyznę pomiędzy śnieżną bielą, albo po prostu zima była łagodna. Nie wiem, bo rzadko bywaliśmy. Ubiegła sobota zaskoczyła nas aurą, jakiej się nie spodziewaliśmy. Prognozy mówiły co innego.  Nawet im nie można wierzyć. Nie raz obiecałam sobie, że skończę z tym przeglądaniem informacji, emocjonalnym angażowaniem się w sprawy, na które nie mam wpływu i których tak naprawdę nie ogarniam, bo logiki w nich nie ma.  Ale jakoś mi nie wychodzi...  Na szczęście  są takie miejsca jak to, gdzie zapomnieć można o (nie)bożym świecie, zwłaszcza gdy zima w pełnej krasie😍


Jeszcze tylko mostek...


Ciekawe, czy przejedziemy drogą gminną nie do utrzymania...


Udało się. 







Na podziwianiu bieli zmarudziliśmy sporo czasu. Kawa z racuszkami. Potem obiadek odgrzany na kozie. Mierzenie. Planowanie elektrycznego  korytarza. Do konkretnej roboty przeszliśmy po zmierzchu. Pomogłam Grzesiowi położyć kable na antresoli i w kuchence poniżej. Potem dołożyliśmy warstwę izolacji termicznej i zamknęliśmy folią ścianę. Już tylko krok od wykończenia sypialni "na górce". Regips na ściankę z oknem i wykończenie desek na skosach. Obserwuję czasami mojego męża podczas pracy i w myślach zadaję Mu pytanie: "Gdzieś Ty się tego wszystkiego człowieku  nauczył?" Nie mogę nawet przytoczyć powiedzonka o niewydłubanym genie, bo w rodzinie Grzesiek jest wyjątkiem. Taki inteligent -  trochę wypaczony 😉 💝, co to po lekcjach rzuca kredę albo zwija tablet graficzny (jak dowodzi zdalnie), zamyka dziennik jednym kliknięciem   i pędzi  ponaddwudziestoletnim, dziurawym fordem tam, gdzie może w końcu przebrać się w ulubione robocze spodnie z karczkiem, odpalić piłę, kantówkę, wkrętarkę tudzież inne narzędzie i budować z klocków domek z marzeń, nie tylko swoich. Ale  na szczęście zawsze na początku musi być kawa - parzocha, czarna jak smoła".


Nasz apartament pierwsza klasa 



                                      Tu na razie jest graciarnia, ale będzie umywalnia...


                                    
                                  Zaplanowałam kinkiety, co byśmy się w kable nie zaplątali w czasie snu😉



Ścianka się zamyka.




Nocne zjazdy ze Stogu dają niezły efekt



W drodze do Baty.





Jeszcze na dobranoc rzut oka na księżyc, a potem rzut księżyca na aparat


Tym razem nie pracowaliśmy do późna. Chcieliśmy się nacieszyć zimą, więc poszliśmy na spacer po wsi. Dobrze zrobiliśmy, bo  już w nocy zaczęła się odwilż, która rankiem wdarła się na łąki i przesłoniła widok na Grzbiet.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Takiej zimy się nie spodziewaliśmy

Niedziela miała być niespieszna. Może spacer do lipy albo na Kufel. Zdarzyło się zupełnie odwrotnie. Od samego rana gdy tylko wyszło słońce,...