13 lutego 2022

Historia krótkiego zimowego dnia...w obrazkach

10 lutego. Czwartek. Piękne słoneczko, choć po zimie na naszej łące ani śladu. Trochę po dziesiątej ślizgiem wjechaliśmy na działkę. Ostrożnie, to znaczy przy uchylonym oknie od strony łąki, rozpaliliśmy w kozie, aby dym z komina pierwszej potrzeby nie zawiewał do środka. Szybko, bo po dwóch narączkach okazało się, że kozy karmić już nie trzeba. W domku ciepło aż nadto, a że prace na wysokości, to ukrop raczej niewskazany. Zaraz potem w strojach na roboczo wzięliśmy się do pracy. Zadanie do wykonania to: położenie regipsu na ścianę szczytową, zagipsowanie śrub, pomalowanie ściany, zabudowanie belki szczytowej i wykończenie całości zaolejonymi deskami.















O godzinie 21.30 zakończyliśmy prace na rusztowaniu. Nawet więcej - rusztowanie było już zapakowane w samochodzie i czekało na powrót do domu, podobnie jak nasze suki, które do nowego miejsca jeszcze nie przywykły. Plan został wykonany w stu procentach a  może nawet i więcej, bo wtarłam też olej w belki na suficie, co było nie lada wyczynem i w dodatku nieplanowanym. Belki w świetle lampki i świec ciemne jak diabli. Mam nadzieję, że oświetlenie, jasne ściany i podłoga , białe kafelki i szafki poprawią mi nastrój. Na dzień dzisiejszy jestem zaniepokojona efektem postarzania. Ale najważniejsze, że Grzegorz zszedł z robotą na dół. Rusztowanie wprawdzie lekkie, ale chybotliwe. Na podłodze nasza mała stabilizacja jest. Brrr. Bynajmniej. 





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Takiej zimy się nie spodziewaliśmy

Niedziela miała być niespieszna. Może spacer do lipy albo na Kufel. Zdarzyło się zupełnie odwrotnie. Od samego rana gdy tylko wyszło słońce,...