To już przedwiośnie. Wypadałoby coś napisać, ale co? Że na niedzielnym spacerze co chwilę spoglądałam w niebo, które w ostatnim czasie nie kojarzy się tak, jak powinno? Że oprócz skowronków słychać było dudnienie transportowych samolotów? Że przechodząc obok krzyża czułam potrzebę pogadania z Bogiem? Że z powodu braku komórki śpieszyłam do domku, aby sprawdzić, co dalej? Że przy jednym z domów w Przecznicy zmroził mnie widok modlącej się w oknie kobiety? Że chciałabym, aby mądrość i rozwaga milionów pokonała demona? Bardzo egoistyczne moje niepokoje. Niespełna kilkaset kilometrów na wschód umierają ludzie, a ja użalam się nad brakiem komfortu podczas spaceru.
Precz z Narnią pod rządami Białej Czarownicy z wędrującym pieprzem. Niech ktoś ją pokona, uwolni ludzi zamienionych w posągi i roztopi lód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz