Z Sąsiadem zza rzeczki znaliśmy się niedługo. Od początku naszego pobywania na działce widywaliśmy go siedzącego na krzesełku pod domem. Wychodził na papierosa. Machaliśmy sobie na powitanie. I choć nie było nam dane z nim porozmawiać, polubiliśmy Sąsiada. Zimą nie było Go widać. Ale jaka to przyjemność palić na chłodzie i mrozie. "Może pali w domu" - tłumaczyliśmy sobie Jego nieobecność. Dziś, kiedy wracaliśmy do domu, przystanęliśmy przy płocie i porozmawialiśmy z rodziną. 1 grudnia 2021 Sąsiad zmarł. Przykro bardzo...
W tym tygodniu w Mlądzu spędziliśmy dobę. Spieszyliśmy się do dzieci, które zjechały do domu z Wrocławia. Dobre i tyle, biorąc pod uwagę prace, które wykonał Grześ.
Ale i miło, że blog wrócił po przerwie.
OdpowiedzUsuńCoś mi się naklikało w ustawieniach.
OdpowiedzUsuńChyba tak. Z mojej perspektywy czytelniczej Twój blog zniknął . Nie chciał się otworzyć. Chyba od stycznia.
Usuń