Przerwa dość długa. Domek przez dwa tygodnie z hakiem pod opieką Gości. A właściwie Sąsiadów, którzy na hektarach obok zakładają mini siedlisko. A że firma ociągała się z zainstalowaniem im dachu nad głową, korzystali z naszej gościny. W tym czasie my zjeździliśmy na rowerze zachodniopomorskie i część Brandenburgii. Potrzebna i owocna była ta przerwa. Wpadliśmy bowiem na pomysł budowy altany, rezygnując z pierwotnego planu dobudowy zadaszenia nad tak zwanym tarasem. Zacienione miejsce to coś, czego brakowało, szczególnie latem. No i od pomysłu do realizacji minęły niespełna trzy tygodnie. Oto pierwsze efekty.
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Grzegorz buduje sam. Oglądam zdjęcia i nie potrafię sobie wyobrazić, jak??? Pisze mi, że godzinę poziomował😱 Boże, żeby tylko wiatru w nocy nie było, myślę sobie, bo czort bombki strzeli, jak te kołki się poprzewracają. Mówi, że gwiazd dużo, że kogut z kurą przyszedł pooglądać robotę,że ropucha w lawendzie siedzi, że spał do dziewiątej. Czyli szczęśliwy. Czemu szczęśliwy? Bo napracowany. Jak to z nim zwykle.
Ja zostałam w domu na gospodarce😉. Sprzątam, podlewam, pierwszy raz w życiu robię opryski z czosnku, produkuję gnojowicę z pokrzyw i jaskółczego ziela, co najbardziej pracochłonne, gonię kreta, który do mojej marchewki się dobiera i ... rozpieszczam sierściuchy. W końcu mamy dla siebie całe łóżko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz