Pobyt był krótki. Nawet bardzo, bo raptem cztery godziny. Pomiędzy czynnościami gospodarskimi udało się na chwilę zatrzymać w aparacie to i owo i opleść wszystko jednym tematem pod tytułem SKRZYDŁA. Na początek mlądzkie anioły- skrzydlate, a jakże. Mam jednak nadzieję, że jak już raz przysiadły na poprzeczce pod altaną, nie przyjdzie im do głowy odfrunąć w nieznane i zabrać ze sobą to, co potrzebne do udanego pobytu w domku na Starych Żarnach- czyli patronat nad pogodą, kondycją, dobrą wędrówką i odpoczynkiem.
20 lipca 2024
O skrzydłach i uskrzydlaniu
16 lipca 2024
Mlądzkie anioły
Był kwiecień. Natknął się na nie wieczorem. Leżały na wilgotnej ziemi Kamienickiego Grzbietu. Wracał od Buka na Tłoczynie. W drodze między polaną, przy której stała Bycza Chata, a Wolframowym Źródłem dogorywały cicho nikomu niepotrzebne kawałki świerkowego drewna. Wziął do plecaka, ile mógł, czyli cztery. Gdyby zostawił w górach termos, zmieściłby się jeszcze jeden. Już wtedy wiedział, że coś z nich zrobi. Kształty klocków wyciosanych ze słupków narzuciły wizję. "Może anioły?". Pomyślał. Przyniósł do chaty. Ustawił w półkolu wyimaginowanymi twarzami do porannego słońca, by wyschły.
Dał im odetchnąć. Przeleżakowały w przewiewnej szopie przeszło trzy miesiące. W tym czasie pojawiały się inne plany i zadania, ale anioły wciąż chodziły mu po głowie. Aż do dziś. Mój Gepetto z samego rana, a właściwie jeszcze wczoraj wieczorem zadecydował, że właśnie teraz jest dobry czas na zmaterializowanie swojej wizji duchowego bytu, co to bez niego ani żyć, ani umierać niełatwo. Zaczął tworzyć.
Choć narzędzia, które posiadał, bardziej przydawały się do solidnych, drewnianych budowli, niż ciosania delikatnych, subtelnych, ulotnych z natury aniołków, mistrz nie zrażał się. Czasami pod naciskiem ciężkiej tarczy coś pękło lub przekrzywiło krawędź. Na szczęście i na to znalazł sposób. " Każdy ma takiego anioła, na jakiego zasłużył"- mruczał pod nosem wieńcząc swe dzieło. Miał rację. Pomimo że jeden ciut garbaty, a drugi z anielskim zaśpiewem na ustach, a z oczu nijak im nie patrzy, oba wyglądają na mocne, niezłomne i nieugięte, co to pokonać mogą każdą przeciwność losu. A poza tym niesamowici szczęściarze, przyjmijmy, że w rodzaju męskoosobowym. Gdyby nie Gepetto, nadal tkwiłyby zapomniane na wilgotnej ziemi Kamienickiego Grzbietu. A tak są Aniołami i to nietuzinkowymi- Mlądzkimi Aniołami. 🤗😄
♥️
10 lipca 2024
Przyprószyło złotem i bursztynem
Lato w pełni. Pola i łąki zmieniły kolor. Prognozują burzę i wszystkie znaki na ziemi i niebie na to wskazują, ale dla niego to nie powód, aby zrezygnować z wędrowania. Gospodarz przyjechał niby na chwilę załatwić tylko sprawy w urzędzie, jednak górskie buty tak na wszelki wypadek wrzucił do bagażnika. Z radością w duszy po przeczytanym wpisie od Gości wypił niespiesznie kawę i ruszył. Zatęsknił za bukiem na Tłoczynie, ale jak widzę z przesyłanych zdjęć ograniczył się do samotnego modrzewia na Prochowej. Pewnie buka odwiedzi jutro.
01 lipca 2024
Goście zadowoleni, gospodarze szczęśliwi🤗
Wpadliśmy dziś między Gośćmi i podziwiamy co porosło i pozakwitało.
Takiej zimy się nie spodziewaliśmy
Niedziela miała być niespieszna. Może spacer do lipy albo na Kufel. Zdarzyło się zupełnie odwrotnie. Od samego rana gdy tylko wyszło słońce,...
-
Kolorowe szmatki, tasiemki, sznurki,wstążki, worek guzików- to skarby, które wykładałam z pudełka po butach na kuchenny stół. Miałam trzy ...
-
Do wyjazdu przygotowywaliśmy się cały tydzień. Dwa dni zajęło malowanie starych, szkolnych krzeseł, które w tamtym roku podarował nam Adam ...
-
Dziś kończy się nasz pobyt w domku na Starych Żarnach. W spokoju wypiliśmy kawkę z widokiem, wsłuchaliśmy się w ciszę zakłócaną jedynie ś...